Czy masz czasem takie wrażenie, że słyszysz w sobie jakby echo, jakiś pogłos, i nie potrafisz uchwycić zawartych w nim słów? Treść umyka, jest jak szukanie miejsca, gdzie kamyczek wpadł do wody, choć widać już tylko bardzo oddalone kręgi…
I wtedy budzi się w tobie jakaś tęsknota. Ślad pragnienia. Coś nieuchwytne, prawie nienamacalne, ale brzmiące mimo tego, że jesteś zajęta, że teoretycznie właśnie pracujesz, odpowiadasz na pytania dzieci, planujesz weekend… Jednak jakaś cząstka twojej jaźni jest nieustannie nastawiona na odbiór tej nieuchwytnej treści, która brzmi subtelnie w twoim wnętrzu, i wraca, wraca, wraca…
Jakby pragnienie. Jakby smuteczek. Jakby ślad niespełnienia… jakiś brak… Ale przecież wszystko masz. Przecież…. wszystko masz…???
Jeśli pozwolisz sobie na parę chwil spokojnej ciszy, jest szansa, że uchwycisz to echo, że dostrzeżesz przez zmąconą rwącą wodę swoich myśli ten mały kamyczek, który spowodował wędrówkę kręgów na powierzchni twojej świadomości. Potrzebujesz jednak ciszy. Przerwy. Czasu ukojenia, wyrwanego być może z pędzącej codzienności. Wyrwanego jakimś kosztem… Może kosztem snu, może kosztem skrolowania rolek, może kosztem lunchu ze znajomymi w biurze…
Czy warto??
Nie dowiesz się, dopóki nie sprawdzisz. Nie oszukujmy się, twoje myśli wciąż będą pędzić, twoja codzienność nie zatrzyma się w miejscu, twoje zadania same się nie wykonają! Może dasz znów się temu porwać, bo przecież nie ma czasu na głupoty, na jakieś… zwidy, echa, czy inne bzdury!
… ale tęsknota nie zniknie. Zapuka znów delikatnie do twojej jaźni - zamilknie na chwilę, jeśli ją odgonisz, ale wróci… Bo serca nie da się oszukać. Możesz niczym mantrę wmawiać sobie, że przecież niczego ci nie brakuje. Możesz układać litanie sukcesów, osiągnięć, listy dobrych rzeczy w twoim życiu, wspaniałych ludzi – i tak, to wszystko prawda. Ale być może niepełna…
Ty decydujesz. Albo się wsłuchasz w siebie, albo popędzisz dalej. Albo zracjonalizujesz to odczucie i wymażesz, albo zerkniesz ciekawie w swoje wnętrze. Co tam jest? Co woła? Co tkwi w tobie głębiej, pod taflą pędzących myśl - tam, gdzie nie słychać hałasu codzienności, nie czuć wiatru nieustannego pędu, tam gdzie cisza i delikatne światło?? Za czym tęsknota... jakie marzenia... na co nadzieje...?
Kiedy dopada mnie chęć na narzekanie, bo czuję te irytujące, delikatne igiełki zniechęcenia, zmęczenia, zmartwień - przyglądam się im chwilę, a później daję nura pod powierzchnię. Czy to moje wnętrze mówi coś ważnego do mnie, czy tylko troski próbują mi uprzykszyć drogę niczym stado głodnych komarów w lesie? To dla mnie ważne rozróżnienie. Pod niezadowoleniem, irytacją, mogą kryć się różne rzeczy: strach i zwątpienie w siebie (komary-won!), zaniedbany odpoczynek (o, to ważny sygnał-potrzebuję zatroszczyć się o siebie), negatywne scenariusze przyszłości (komary - nie dam im się wodzić za nos!), konflikt wewnętrzny (uuu, trzeba się temu przyjrzeć!)... Cokolwiek to jest, nie zobaczę tego z poziomu łódki miotanej falami. Dlatego tak ważne dla mnie jest spojrzenie w głąb siebie - i to zanim dam się ponieść obawom, złości czy zniechęceniu! Potrzebuję ciszy i rześkiej głowy.
Wstaję wcześniej.
Siadam pod czereśnią, gdzie nikt mnie nie widzi.
Obejmuję kolana ramionami, przymykam oczy - i zanurkuję...
Czy ty też masz swoja czereśnię?
Czy zdecydujesz się jej poszukać, by wsłuchać się w swoją głębię?
Podpowiedź:
Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium